|
Błogosławiony Sadok oraz jego 48 towarzyszy Cz. II Zdj. ze str. w Intern.: https://sandomierz.dominikanie.pl/kosciol/meczennicy-dominikanscy/ (dostęp: 10.07. 2025 r.) Jak już wcześniej wspomniano najstarsze źródła nie podają imion pomordowanych dominikanów. Dopiero Leander Alberti [(1479- ok.1552) w 1517 roku] (...) pierwszy podał, że przeorem klasztoru świętego Jakuba w czasie tragedii sandomierskiej był Sadok, o którego pochodzeniu nic jednak nie wspomina. W początkach następnego wieku o męczeństwie dominikanów sandomierskich szeroko się rozpisywał Abraham Bzowski[1]. I to on właśnie w swoim opisie rzezi tych męczenników podał nieznane wcześniej szczegóły dotyczące m.in. pełnego spisu wszystkich imion braci zamordowanych w Sandomierzu[2], a więc również wspomnianego Tomasza organisty. A według jego spisu tę listę zamieścił w swoim dziele ks. Floryan Jaroszewicz w następujący sposób: Imiona tych męczenników były te: Błogosławiony Sadoch, przeor. Błog. Paweł, wikary. Błog. Malachiasz, kaznodzieja. Błog. Piotr, fortyan. Błog. Jędrzej, jałmużnik. Błog. Jakób, mistrz nowicyatu. Błog. Abel, syndyk. Błog. Szymon, penitencyarz. Błog. Klemens. Błog. Barnabasz. Błog. Eliasz. Błog. Bartłomiej. Błog. Łukasz. Błog. Mateusz. Błog. Jan. Błog. Barnabasz II. Błog. Filip. Błog. Joachim, dyakon. Błog. Józef, dyakon. Błog. Stefan, dyakon. Błog. Tadeusz, subdyakon. Błog. Mojżesz, subdyakon. Błog. Abraham, subdyakon. Błog. Bazyli, subdyakon. Błog. Dawid, kleryk. Błog: Aaron, kleryk. Błog. Benedykt, kleryk. Błog. Onufry, kleryk. Błog. Dominik, kleryk. Błog. Michał, kleryk. Błog. Maciej, kleryk. Błog. Maurus, kleryk. Błog. Tymoteusz, kleryk. Błog. Gordyan, kleryk. Błog. Felicyan, kleryk. Błog. Marek, kleryk. Błog. Jan, kleryk. Błog. Gerwazy, kleryk. Błog. Krzysztof, kleryk. Błog. Donatus, kleryk. Błog. Medardus, kleryk. Błog. Walenty, kleryk. Błog. Daniel, nowicyusz. Błog. Makary, nowicyusz. Błog. Rafał, nowicyusz. Błog. Izajasz, nowicyusz. Błog. Cyrylli, laiczek. Błog. Hieronim, laiczek. Błog. Tomasz, organista. Nazwiska zaś tych rycerzów Chrystusowych zapisane są w księdze żywota od Boga, którego chwała na wieki. Amen[3]. Tu można jeszcze dodać, że błogosławiony Cyryl, laiczek był krawcem a błogosławiony Hieronim był szewcem. Na wspomnianej liście męczenników w kościele św. Jakuba zamiast Hieronima jest zapisany Jeremiasz. Brakuje oczywiście organisty Tomasza a dodatkowo jest wymieniony błogosławiony Tobiasz nowicjusz. Lista zamordowanych dominikanów podczas II najazdu Mongołów na Sandomierz znajdująca się w kościele świętego Jakuba w Sandomierzu. Zdj. ze str. w Intern.: https://sandomierz.dominikanie.pl/wp-content/uploads/sites/3/2022/01/3A33F90E-4DAE-49AF-B705-4D70992A773A-49939-00000B05610B7775-683x1024.jpg ( dostęp: 10.07.2025 r.) Wróćmy teraz do tej, jak napisano, bez wątpienia błędnej tradycji. Czy na pewno to, że przed II wojną światową nie zauważono śladów zniszczeń dokonanych przez Mongołów w kościele świętego Jakuba, musiało być dowodem na to, że nie był on świadkiem tragedii dominikanów? Warto pamiętać o tym, że nasza królowa, święta Jadwiga Andegaweńska (1373/74-1399), w 1399 roku (a więc w roku swojej śmierci), na prośbę prowincjała Andrzeja Rusińca (?-1401/2) dominikanina pozwoliła (...) dominikanom sandomierskim, nabywać dobra ziemskie, celem odbudowy i konserwacji kościoła zniszczonego niegdyś [bo ponad sto lat wcześniej] przez Tatarów. (...) ...dominikanie przywrócili kościołowi jego dawną świetność. W końcu XVI wieku powstała osobna kaplica zwana kaplicą Męczenników (...), a w niej ołtarz i obraz zawieszony wotami czcicieli męczenników z 1260 roku. W XVIII wieku umieszczono pod tym obrazem daty odnowienia świątyni, a więc lata 1659, 1671 i 1736[4]. Współcześni dominikanie na swojej stronie internetowej, na której opisują historię kościoła świętego Jakuba, tak napisali: W końcu XII wieku, jak podaje Jan Długosz, księżna Adelajda funduje świątynię i w 1211 roku zostaje w niej pochowana. Pomimo sporów dotyczących pochodzenia fundatorki warto więc pamiętać, że był to pierwszy kościół o tym wezwaniu (datowany na koniec XII lub przełom XII/XIII), a dominikanie przed realizacją nowej, zachowanej do dzisiaj budowli klasztornej, rozebrali większość murów tej książęcej fundacji. (...) [Po najeździe Mongołów w 1260 r.] Klasztor mimo nie najlepszego stanu cieszył się przychylnością kolejnych książąt i królów polskich. Bywał tu często ostatni Piast na tronie polskim - Kazimierz Wielki, wiele czasu spędzała w kościele św. Jakuba pogrążona w modlitwie św. królowa Jadwiga (zm. 1399) pierwsza żona króla Władysława Jagiełły (1352/62-1434). Królowa w 1399 roku wydała przywilej majątkowy [o czym już wspomniano] dla sandomierskiego klasztoru co zdynamizowało prowadzone pod koniec XIV wieku prace budowlane, wybudowano skrzydło zachodnie, kaplicę św. Walentego (obecnie M. B. Różańcowej) i gotyckie krużganki. [5]. W 1959 roku prof. Leszek Sarama (1920-1985) historyk i archeolog przeprowadził na terenie klasztoru św. Jakuba wykopaliska i badania antropologiczne, znalazł wspólną mogiłę, a w niej około 330 szkieletów osób różnego wieku i płci. Znaleziono również klamry od pasów, co by wskazywało na szkielety zakonników, których pochowano zapewne we wspólnej mogile. Na terenie przyklasztornym (na dawnym dziedzińcu) znaleziono liczne kości ludzkie będące prawdopodobnie pamiątką tamtych krwawych wydarzeń - »ślady odcięcia potylicy, liczne nacięcia czaszek mieczem, ślady nacięć na kościach, ślady po uderzeniu grotami lub wprost tkwiące groty w kręgach« (relacja księdza Stanisława Makarewicza [(1940-2009) historyk sztuki, proboszcz parafii świętego Stefana w Radomiu] będącego przy odkopaniu szczątków). W północnej nawie znajdowała się gablota ze szczątkami kostnymi pomordowanych zakonników, grotami strzał wydobytymi podczas prac archeologicznych na terenie klasztornych krużganków. W 2003 roku szczątki zostały przeniesione do kaplicy Męczenników, gdyż jak podkreślano »są to relikwie, a nie atrakcja turystyczna«[6]. Jak widzimy ta bez wątpienia błędna tradycja okazała się wręcz zdecydowanie wiarygodna. Warto więc zawsze zachować umiar w ferowaniu stanowczych wyroków na temat legend czy podań, gdyż może się jednak okazać, że późniejsze badania naukowe wykażą ich całkowite prawdopodobieństwo. Te powyższe wyniki badań archeologicznych powinny raczej być wystarczającym dowodem na to, że dominikanie zostali zamordowani w kościele świętego Jakuba. Okazuje się, sądząc z innej relacji z tych badań, że jednak jakieś wątpliwości pozostały. Badania archeologiczne przeprowadzone na wzgórzu Świętojakubskim [wzgórze Świętojakubowe lub Staromiejskie, to wzniesienie, gdzie stoi klasztor świętego Jakuba] stwierdziły we wszystkich budynkach mieszkalnych znaczne pozostałości spalenizny oraz liczne kości, a w jednym wypadku nawet grób masowy. Z kolei badania przy kościele świętego Jakuba przyniosły odkrycie grobów zbiorowych ze szkieletami noszącymi ślady uszkodzeń bronią sieczną i grotami strzał. Groty zidentyfikowano jako typowo tatarskie. W znaleziskach odszukano ponadto liczne metalowe klamry przy szkieletach męskich, pochodzące prawdopodobnie od pasów habitowych zakonników dominikańskich. Miejsce pochówku zidentyfikowano jako krużganek klasztorny, pod którym i później chowano zmarłych braci, analogicznie jak to miało miejsce w Krakowie. Według tradycji klasztornej, zamordowanych dominikanów pochowano w trzech wspólnych mogiłach pod krużgankami: przy kapitularzu, przy kaplicy świętego Walentego (dziś Różańcowej) i przy kaplicy świętego Jacka. Przebadane zostały tylko dwa ostatnie miejsca. W odkrytych szkieletach znaleziono m. in. (...) rozpłatania mieczem, nacięcia trzonu kręgu szyjnego, (...), ślady nacięć na kościach, (...) i groty tkwiące w (...), kościach i czaszkach, a w kilku wypadkach brak czaszek wskazujący na ścięcie mieczem. Być może wypadki te miały miejsce już na początku grudnia, tzn. tuż po przybyciu Tatarów pod Sandomierz. Według archeologów ludność miasta (w tym także dominikanie) została przez najeźdźców zaskoczona i wymordowana, zanim zdążyła się schronić w pobliskim grodzie. Możliwe jednak, że nie wszyscy dominikanie padli ofiarą mordu w klasztorze. Latopis hipacki podaje bowiem, że w grodzie znajdowali się jacyś zakonnicy, którzy wraz z klerem diecezjalnym celebrowali Mszę i spowiadali ludność. Jedynym zgromadzeniem zakonnym istniejącym wówczas w Sandomierzu byli dominikanie. Może byli to ci spośród braci, którym udało się jednak ujść do grodu, ale niewykluczone, że byli to mnisi z okolicznych klasztorów, którzy schronili się tam wraz z ludnością cywilną. Oni również mieli paść ofiarą mordu, ale na błoniach wiślanych[7]". Wspomniany tekst z Latopisu hipackiego, czyli z ruskiego odpowiednika naszych kronik czy roczników, o którym była mowa powyżej, brzmiał mniej więcej tak: Mnisi z księżmi i diakonami odprawiali nabożeństwo, odśpiewali Mszę świętą i przyjęli Komunię świętą, naprzód sami, potem szlachta z żonami i dziećmi, i wszyscy od małego do największego wyspowiadali się, ci przed mnichami, inni przed księżmi i diakonami, gdyż było mnogo narodu w grodzie. Potem zaś wyszli z grodu ze świecami i kadzidłami, szlachta i szlachcianki ubrawszy się w szaty weselne, a sługi szlacheckie niosły dziatki przed nimi, a płacz wielki i szlochanie; mężowie płakali żon swoich, matki dziatek, brat brata, a nie było nikogo, kto by się zmiłował. A ustępujących tak z miasta zagnali Tatarzy na błonie wzdłuż brzegów Wisły. I siedzieli tam dwa dni na błoniu. Potem jęli Tatarowie wszystkich mordować, mężów wespół z niewiasty i nie pozostała z nich żywa dusza[8]". Jak już wcześniej zauważono, takie źródła jak Kronika Wielkopolska, Rocznik mansjonarzy krakowskich i Latopis ruski oraz cytowane wyżej Roczniki Królestwa Polskiego Jana Długosza, opisują męczeństwo wszystkich mieszkańców Sandomierza, nie wymieniając udziału dominikanów. Jednakże mieszkańcom Sandomierza jako Męczennikom Sandomierskim, wśród których byli dominikanie[9] oddawano cześć już od XIII wieku. Później przez jakiś czas rozróżniano i nawet pod różnymi datami oddzielnie obchodzono męczeństwo mieszkańców Sandomierza i oddzielnie męczeństwo ojca Sadoka i jego 48 braci dominikanów. I tak w XVIII wieku obchodzono osobno 30 października męczeństwo dominikanów, a 2 czerwca męczeństwo ogółu wiernych[10]. W wydanej właśnie w XVIII wieku książce X. Floryana Jaroszewicza (1694-1771) Matka świętych Polska, pod datą 2 czerwca znajdujemy taki zapis Żywot i męczeństwo błog. Piotra Krempy i innych niezliczonych Sandomierzanów[11] i w tym samym dziele, pod datą 30 października znajdziemy oddzielnie opisany Żywot błogosławionego Sadocha i innych męczenników z zakonu Kaznodziejskiego[12]. W dziele tym x. Floryan Jaroszewicz starał się udowodnić prawdziwość bulli papieża Bonifacego VIII, pisząc że świeży krytyk Eusebius Amort (1692-1775) »in opere de Indulgentiis« [w dziele o odpustach] uwłacza wiary tej Bulli, ale jego dowody nie są wielkiej wagi, jako i inne choć uczone i wielorakie jego pisma, uwłaczające wielu prawdom, dla których naprzód z Rzymu a potem z inszych państw był rugowany. A nadto nie wiedział snadź, że pomienione odpusty świeżo potwierdził Urban VIII (1568-1644) r.[oku] P.[ańskiego] 1641. Dla czego w zwyż pomienionym kościele Sandomierskim corocznie się odprawuje święto świętych Męczenników tamecznych, a ziemia w której są ciała ich pochowane, ziemią świętą nazwać się może[13]. I tu x. Floryan Jaroszewicz przywołuje dawną polską tradycję dotyczącą tejże ziemi sandomierskiej. My jednak ponownie skorzystamy z treści zawartej w książce Zofii Kossak, która zaczęła opis tej dawnej tradycji dotyczącej ziemi sandomierskiej od tego, że król Zygmunt Stary (1467-1548) wznosząc na chwałę Bożą nowy kościół wysłał poselstwo do papieża Klemensa VII[14] (1478-1534) z prośbą o potrzebne do tej świątyni relikwie męczenników z niewyczerpanego skarbca rzymskich świętości[15]. Papież na początku chciał przekazać świętości, mogące ściągnąć niewyczerpane źródła łaski Bożej na ten chrześcijański kraj[16], ale w nocy doświadczył objawienia, po którym jednak zmienił zdanie. Jego odpowiedź bardzo zdziwiła polski dwór królewski oraz naszego króla, gdyż brzmiała tak: Z ojcowskim sentymentem i czułością udzielimy żądanych relikwij, wszelako nie wcześniej, aż posłowie wrócą do swojego kraju i przywiozą nam stamtąd w mieszku skórzanym miarkę ziemi z grodu zwanego Sandomierz[17]. Pomimo zdziwienia tą prośbą, król rozkazał wypełnić wolę papieża i z tym mieszkiem ziemi ponownie pojechało poselstwo polskie do Rzymu. Gdy dojechali, wówczas wielka bazylika świętego Piotra pełna była ludzi, gdyż wieść o dziwnym żądaniu papieża rozeszła się już szeroko. Niepohamowana ciekawość rozpierała gadatliwy lud włoski. Jeden drugiemu opowiadał nieustannie, iż posłowie przywieźli ziemię, zwykłą, prostą ziemię ze swego dalekiego północnego kraju. Na co ta ziemia? Co z nią zrobi papież? Rozstąpił się tłum przed barwnym polskim orszakiem, co szedł z powagą, dostojnie a strojnie. Dzwoniły szable o marmur, lśniły bogate zapięcia. W pośrodku orszaku panowie Górka i Jarandz z Brudzewa nieśli między sobą mieszek skórzany z pieczęcią. Podeszli do Ojca Świętego, który, w biel odziany, siedział na wysokim pozłocistym tronie, i ucałowali, przyklęknąwszy, jego stopy. On zaś pobłogosławił ich i zapytał zaraz: - Gdzie ziemia? Oderwali pieczęć z worka i rozsupłali wiązania. Za czym wytrząsnęli worek przed stopy Ojca Świętego. Posypała się ziemia sandomierska, czarna, pszeniczna, rodzajna. (...) papież pochylił się nisko i białą, drżącą dłonią (...) jął przegarniać leżący przed nim kopczyk ziemi. - Ona to... - szepnął w zadumie. Wyciągnął ręce, modlił się i błogosławił krainie, z której została przywieziona ziemia. Po czym nachylił się znowu, ujął garść ziemi i, podniósłszy w górę, zacisnął (...) palce. Kardynałowie, posłowie i ciekawy tłum patrzyli z oddechem zapartym i oto ujrzeli, jak z ziemi ściśniętej powoli zaczęła kapać żywa krew... Kropla po kropli, rubinowe, wielkie, spływały po (...) palcach, zbiegały ku dołu, wisiały drżące przez chwilę, grając purpurą w promieniu słonecznym, i ciężko padały na stopnie papieskiego tronu. Wśród ciszy, która zaległa wielką bazylikę, słychać było jeno kołatanie serc strwożonych i ciężkie powolne kapanie. Plam na stopniach przybywało... Papież zaś rzekł: - Krew, którą widzicie, to krew Męczenników świętych. Zaprawdę nie potrzebuje posyłać daleko po relikwie polski król. Powiedzcie panu swojemu, że cenniejszej relikwii nad tę nie masz w Rzymie. Niechaj umieści tę ziemię w ołtarzu, a kościołowi da miano świętych Męczenników[18]. U wielu hagiografów czy też historyków wątpliwości budzi sama postać naszego bohatera. Niektórzy uważają, że był on Chorwatem lub Węgrem, niemniej jednak mamy kilka świadectw mówiących o błogosławionym Sadoku jako o Polaku. Hagiograf dominikański, znany między innymi z opisu żywota świętego Dominika, Gerard de Frachet (1205-1271) wspomina o Sadoku [już] w II połowie XIII wieku i niezależnie od jego osoby podaje wiadomość o męczeństwie około 90 dominikanów podczas napadów tatarskich w 1241 i 1260 r. Katalog męczenników dominikańskich anonima z XIV w., zależny jednak od Gerarda, połączył ze sobą te dwie wiadomości i na czele wspomnianych męczenników (tu w liczbie 94) postawił Sadoka, nazywając go wyraźnie Polakiem. Ambroży Taegio de Milano [(1461-1523) dominikanin, historyk i hagiograf] posługując się wspomnianym przekazem XIV-wiecznym w dziele De insignis, podobnie jak Frachet oddzielił bł. Sadoka od 90 męczenników, ale nadal uważał go za Polaka, który poległ śmiercią męczeńską z rąk Tatarów wraz z 48 braćmi[19]. Wspomniana wcześniej księga Liber beneficiorum monasteriorum dioec. Cracoviensis An. 1440 (Księga beneficjów klasztorów diecezji krakowskiej rok 1440), źródło dotąd niepublikowane, zawiera taki tekst: »Klasztor św. Jakuba w czasie najazdu tatarskiego kilkakrotnie był zniszczony i spalony, a 49 braci zakonu, śpiewających Salve Regina, zostało w tym samym czasie i jednego dnia zabitych przez Tatarów«. Stąd wniosek, że liczbę 49 męczenników nie stworzył Taegio, lecz była ona znana w Polsce w XV, a we Włoszech już w XIV w. Od przekazu z r. 1440 niewątpliwie jest zależny i tekst o męczennikach sandomierskich Długosza, jakkolwiek wydawca jego Liber beneficiorum podał tylko osób 46. [Item notandum quod monasterium Sancti Jacobi tempore insultus Tartarorum, aliquoties fuit desolatum et exustum, et quadraginta sex fratres ordinis Salve Regina decantantes, a Tartaris pro uno tempore et una die occisi, locusque illo sanguine fratrum et aliorum fidelium celebris est et sacratus[20]. Co można mniej więcej tak przetłumaczyć: »Należy zauważyć, że klasztor świętego Jakuba w czasie najazdu Tatarów był kilkakrotnie niszczony i spalony, a czterdziestu sześciu braci jednego dnia, w tym samym czasie, zostało zabitych przez Tatarów, śpiewając Witaj Królowo. To miejsce, gdzie została przelana ich krew oraz krew innych wiernych, jest uświęcone i czczone«.] Albert Castellano (?) w r. 1516, opierając się na galerii obrazów, umieścił Sadoka i 48 męczenników w grupie Węgrów i to samo uczynił w rok po tym Alberti, przemilczając jego polskie pochodzenie; wiedział jednak, że Sadok był przeorem w Sandomierzu. Dwaj inni pisarze, a mianowicie Stefan Ususmaris (Usadimare) (?) w r. 1566 i Cattani da Diacetto (1531-1595) w r. 1572, mimo wymienionych wyżej publikacji, uważają Sadoka za Polaka, z tym że Cattani nie nazywa go po imieniu, ograniczając się do zdania: U beato mártire Polacco stractiato eo pettini. Wreszcie obaj odróżniają naszych sandomierzan od 90 męczenników węgierskich. (...). Wreszcie Abraham Bzowski oparł swoje historyczno-literackie opowiadanie o Sadoku i męczennikach sandomierskich, jak twierdzi, na »bardzo starożytnych rocznikach in 4-to« i »najstarszych rękopisach in folio«. Oba kodeksy zaginęły. Jednym z nich mogło być dzieło historyczne Jana Biskupca (ok.1377-1452), a drugim przekaz z 1440 roku[21]. Warto jeszcze przedstawić końcowy fragment tekstu z książki o. Abrahama Bzowskiego Propago D. Hyacinthi mówiący o męczeństwie dominikanów w Sandomierzu: Krwawe te bestie zastają pasterza Sadoka wraz z pobożną owczarnią braci na środku kościoła, jak Matce miłosierdzia śpiewali słodko na swój zgon pieśń Salve Regina. Z barbarzyńskim okrucieństwem pozabijali wszystkich, bez żadnej różnicy. Przerwaną przez śmierć pieśń Bogurodzicy Dziewicy śpiewają dalej, idąc do nieba, a ich głosy zlewają się z sobą tak słodko, że głosy śmiertelników nigdy nie potrafiłyby tak zaśpiewać. Słysząc to, jeden brat, który się ukrył na strychu kościoła, natychmiast zeskoczył, oddał się na zabicie mieczem okrutnych Scytów. I przyłączył się do braci idących do nieba, którzy śpiewali Twoją pieśń, o Najświętsza Dziewico![22] Tłumacz tych słów, współczesny dominikanin o. Jacek Salij napisał tak: Mianowicie zakonnicy zostali zamordowani podczas śpiewu pieśni maryjnej Salve Regina. Dominikanie tradycyjnie śpiewają tę pieśń przed pójściem na spoczynek, ale śpiewają ją także przy łożu umierającego. Jest coś bardzo głębokiego w tym traktowaniu śmierci jako pójścia na spoczynek. Na spoczynek wieczny, gdzie »śmierci już nie będzie, ani żałoby, ani krzyku, ni trudu już nie będzie« (Ap 21,4). Szczególnie jednak fascynujący jest obraz procesji mordowanych zakonników, której śmierć bynajmniej nie przerwała; przeciwnie, przemieniła ją w procesję nieporównanie wspanialszą. Przecież obraz tych dwóch procesji jest zawarty w liturgii każdego chrześcijańskiego pogrzebu. Pochód ziemski, odprowadzający zmarłego chrześcijanina, jest obrazem naszej doczesnej pielgrzymki. Otóż naprzeciw tego pochodu wychodzi niewidzialna procesja, złożona z aniołów i świętych, aby przyjąć tego, który właśnie zakończył swoją doczesną drogę. Właśnie do tej niebiańskiej procesji odnoszą się słowa śpiewane podczas każdego pogrzebu: »Niech Aniołowie zawiodą cię do raju, a gdy tam przybędziesz, niech przyjmą cię Męczennicy i wprowadzą cię do świętego miasta Jeruzalem«[23]. Obecnie, na pogrzebach śpiewamy tę końcówkę trochę inaczej: i wprowadzą cię do krainy życia wiecznego. Warto jeszcze nadmienić, że ze względu na pamięć o męczeństwie błogosławionego Sadoka i jego 48 towarzyszy polscy dominikanie mają przywilej noszenia czerwonych pasów. W ikonografii bł. Sadok przedstawiany jest z Towarzyszami w dominikańskich habitach - czyta im z otwartej księgi; niekiedy ukazywany jest w scenie męczeństwa - przeszywany strzałami[24]. W piętnastym wieku napisano taki przepiękny zabytek języka polskiego, który został zatytułowany Pieśń Sandomierzanina, tu zacytujemy tylko fragment znaleziony w Internecie dotyczący najazdu Tatarów: W Sędomirzu co się też stało Przez Tatary płaczliwe działo: Tak ludzi wiele pobili, Wisłę trupy zastawili, Dziatki z krwią po wodzie płynęły. Piotr z Krępej w ten czas starostą był, Ksiądz Bolesław w Sędomirzu ji zostawił, Sam do Siradza uciekszy, zbył, Z starostą się tam nie bronił, W pokoju grod Tatarom spuścił[25]. Bibliografia: - Długosz Jan, Roczniki Królestwa Polskiego, t. VII Rok Pański 1241, Warszawa 1974. - Hagiografia polska, tom II, red. Romuald Gustaw OFM, Poznań 1972. - https://diecezjasandomierska.pl/sandomierz-narodzenia-nmp/ (dostęp: 14.06.2025 r.) - https://sandomierz.dominikanie.pl/klasztor/historia-braci/ (dostęp: 05.07.2025 r.) - https://sandomierz.dominikanie.pl/wp-content/uploads/sites/3/2022/01/3A33F90E-4DAE-49AF-B705-4D70992A773A-49939-00000B05610B7775-683x1024.jpg ( dostęp: 10.07.2025 r.) - https://przewodnicy.sandomierz.pl/koscioly-w-sandomierzu/kosciol-sw-pawla (dostęp: 14.06.2025 r.) - https://sandomierz.dominikanie.pl/kosciol/meczennicy-dominikanscy/ (dostęp: 05.07.2025 r.) - https://diecezjasandomierska.pl/sandomierz-rektorat-sw-jakuba-ap/ (dostęp: 11.07.2025 r.) - https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2079090 (dostęp: 11.07. 2025 r.) - https://jozefplock.pl/encyklika-papieza-leona-xiii-o-nabozenstwie-do-swietego-jozefa/ (dostęp: 02.07.2025 r.) - https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/06-02b.php3 (dostęp: 09.07.2025 r.) https://tabazella.blogspot.com/2021/07/ (dostęp: 09.07.2025 r.) https://pl.wikipedia.org/wiki/Sadok_i_48_Sandomierskich_Dominika%C5%84skich_M%C4%99czennik%C3%B3w (dostęp: 05.07.2025 r.) - X. Jaroszewicz Floryan, Matka świętych Polska, część II, Poznań 1893. - X. Jaroszewicz Floryan, Matka świętych Polska, część IV, Poznań 1896. - Koneczny Feliks, Święci w dziejach narodu polskiego, Miejsce Piastowe 1937. - Kossak Zofia, Szaleńcy Boży, Warszawa 1957. - Kronika Wielkopolska, przekł. Kazimierz Abgarowicz, Kraków 2010. - Kurjer Wileński, Wileńsko-Nowogródzki, Grodzieński, Poleski i Wołyński, 1938, nr 4 s. 7, ze str. w Intern.: https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/edition/268325 (dostęp: 30.06. 2025 r.) Legendy dominikańskie, opr. i przekł. o. Jacek Salij, Poznań 2002. - Ks. Misiurek Jerzy, Polscy święci i błogosławieni, Częstochowa 2010. - Ks. Piszczek Wacław, Naśladujemy świętych, t. 2, Kraków 2011. - Polscy święci, tom 5, red. Joachim Roman Bar OFConv, Warszawa 1985. - Pomniki dziejowe Polski, Tom III, prac. zbior. Warszawa 1961. - Bp Radoński Karol, Święci i błogosławieni Kościoła katolickiego; Encyklopedia hagiograficzna, Warszawa, Poznań Lublin 1947. - Stopka Krzysztof, Męczennicy sandomierscy legenda i rzeczywistość, art. w Nasza Przeszłość t. 80, Kraków 1993. [1] Polscy święci, tom 5, red. Joachim Roman Bar OFConv..., s. 29. [2] Hagiografia polska..., s. 285. [3] X. Floryan Jaroszewicz, Matka świętych Polska, część IV..., s. 66-67. [4] Hagiografia polska..., s. 287. [5] https://sandomierz.dominikanie.pl/klasztor/historia-braci/ (dostęp: 05.07.2025 r.) [6] https://sandomierz.dominikanie.pl/kosciol/meczennicy-dominikanscy/ (dostęp: 05.07.2025 r.) [7] Krzysztof Stopka, Męczennicy sandomierscy. Legenda i rzeczywistość. Nasza przeszłość t.80, s. 63-64. [8] Józef Marecki, Lucyna Rotter, Jak czytać wizerunki świętych, Kraków 2013, s. 727. [9] Ks. Jerzy Misiurek, Polscy święci..., s. 40. [10] Tamże, s. 39. [11] X. Floryan Jaroszewicz, Matka świętych Polska, część II, Poznań 1893, s. 220. [12] X. Floryan Jaroszewicz, Matka świętych Polska, część IV..., s. 62. [13] X. Floryan Jaroszewicz, Matka świętych Polska, część II..., s. 221-222. [14] X. Jaroszewicz w swoim dziele napisał, że niektórzy Polacy będąc w Rzymie prosili św. Piusa V (1504-1572) o jakie relikwie świętych, ale to by znaczyło, że tej prośby nie mógł przesłać, tak jak napisała Zofia Kossak, król Zygmunt Stary, gdyż pontyfikat Piusa V rozpoczął się dopiero w roku 1566. [15] Zofia Kossak, Szaleńcy Boży..., s.90. [16] Tamże, s. 91. [17] Tamże. [18] Tamże, s. 93-94. [19] Hagiografia polska, tom II, red. Romuald Gustaw OFM, Poznań 1972, s. 284 [20] Joannis Długosz, Liber Beneficiorum, t.III, Cracoviae MDCCCLXIV, s. 456. Ze str. w Intern. https://rcin.org.pl/dlibra/publication/981/edition/8277/content (dostęp: 04.06. 2025 r.) [21] Hagiografia polska..., s. 284. [22] Legendy dominikańskie, opr. i przekł. o. Jacek Salij, Poznań 2002, s. 90. [23] Tamże, s. 88-89. [24] https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/06-02b.php3 (dostęp: 09. 07.2025 r.) [25] https://tabazella.blogspot.com/2021/07/ (dostęp: 09. 07.2025 r.) Powrót |